… ‘Adaś odszedł ‘ – taką tragiczną wiadomość dostałam we czwartek rano. Nie do uwierzenia. Adaś ???
Ze Szkołą Muzyczną im. T. Szeligowskiego był związany od pierwszych lat jej powstania – prowadził klasę perkusji i zarażał uczniów swoją pasją gry na tym instrumencie oraz miłością do niego. „Uczniowie Maruszaka” znani byli z licznych koncertów zarówno w Lublinie, jak i województwie, i wyrobili sobie doskonałą markę. Wielu z nich – już absolwentów i dorosłych ludzi z sympatią utrzymywało bliskie kontakty ze swoim Profesorem.
Kilkanaście lat z rzędu uczestniczyłam z Adasiem w komisji na egzaminach wstępnych do szkoły, do klasy perkusji. Robiło na mnie wrażenie Jego „słowo” do przyszłych adeptów. Byli stremowani, przestraszeni jak to przed egzaminem, a On z ogromną życzliwością, ciepłem i uśmiechem opowiadał im o grze na perkusji, nauce w szkole, o tym czego od nich oczekuje na egzaminie. Robił to z taką pasją i żarliwością, dowcipnie, że trema znikała, a na twarzach kandydatów pojawiał się spokój.
Tą życzliwością, pogodą i ciepłem Adaś emanował na co dzień, był dla nas wszystkich Wspaniałym Kolegą – pogodny, uśmiechnięty, z poczuciem humoru sypał dowcipami, potrafił rozładować każdą trudną sytuację. Tak bardzo Go lubiliśmy, tak bardzo dobrze czuliśmy się w Jego towarzystwie, że trudno przychodzi nam uwierzyć, że Adaś siedzi już przy innych… niebiańskich bębnach…
Jakże trafne są strofy Ks.Twardowskiego (…) Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą (…)
Do zobaczenia Adasiu kiedyś…

(Iwona Kalinowska)